UROK PIECZENIA KIEŁBASY NA PATYKU „POD DĘBEM” – PRZEMYŚLENIA UCZESTNICZKI



Po udanym spotkaniu uczestników „Klubu Seniora” na ognisku „Pod Dębem” przychodzi czas refleksji.
Jestem pełna podziwu dla osób już niemłodych za ich ogromną pracę dla uświetnienia tej uroczystości połączonej z imieninami seniorek – Zofii, Stanisławy, Janiny. Trzeba o tym wiedzieć, że miejsce wyznaczone na ognisko trzeba było najpierw uporządkować. W tym celu seniorzy (Zbigniew, Krzysztof, Stanisław, Ferdynand, Adam, Zygmunt) musieli pozbierać ogromną ilość śmieci, butelek, itp., wygrabić i pozamiatać. Ponieważ wyjście „Pod Dębem” jest strome, panowie szpadlami wykopali schody, aby osoby mające problemy z chodzeniem, mogły bezpiecznie tam wyjść, a potem zejść. Pieczenie kiełbasy było zorganizowane tradycyjnie na płonącym ognisku i z użyciem patyków. Wiele trudu zadała sobie Stasia z Lecki, która drzewo bukowe, porąbane, przywiozła z domu w dużych workach. Kawałek drogi przez las trzeba było je dźwigać… Każdy uczestnik tej imprezy upiekł sobie kiełbasę tak jak chciał – mniej albo więcej przypieczoną.
Przyszła pora na toasty i życzenia imieninowe. Piękna pieśń „Sto lat” rozbrzmiewała ponad las i niosła się hen. Na pewno słyszeli ją mieszkańcy okolicznych domów. Następnie podano ciasto sezonowe z truskawkami i galaretką, no i oczywiście hit sezonu, pasujący do leśnego otoczenia – „zielony mech” - pyszne i oryginalne ciasto ze szpinakiem, jest zielone od dodatku szpinaku (mrożony lub świeży) i przełożone delikatnym kremem.  Panie z Borku, jak zwykle, zaprezentowały swoją specjalność – kruche ciastka amoniaczki. Danusia z Walantówki – strucle drożdżowe – wysokie aż po niebo. Kroiłam kromki, a one znikały od razu spod noża. W dzisiejszych czasach, chociaż jedzenia nikomu nie brakuje i nikt nie chodzi głodny, w tym miejscu „Pod Dębem” wszystko smakuje bowiem wybornie. Dokładki też były i nie słyszałam, żeby ktoś cierpiał z powodu niedomogi wątroby czy żołądka. Dzięki temu, że jako nagrody konkursowe mamy termosy na gorącą wodę, też trzeba było je tam przydźwigać, więc zapewniam, że nigdzie indziej nie jest tak dobra kawa i herbata jak „Pod Dębem”.
Zosia – honorowy prezes - prezentowała chór z przyśpiewkami, w tym nowy „Hymn emerytów”:

Albośmy o jacy tacy emeryci błażowiacy
 Łysawa czupryna, ale dziarska mina
Lubimy hulanki no i coś do szklanki.

Nie jesteśmy byle jakie ale babki w sam raz takie
Błażowskie dziewczyny słodkie jak maliny,
Lubimy tańcować i nóg nie żałować.

Jak mi któraś wejdzie w drogę opamiętać się nie mogę
Choć mnie w kościach łamie, biorę ją pod ramię
Bo lubię babeczki i w parku ławeczki.

Kiedy przyszła na to pora, stworzyliśmy Klub Seniora
Mamy własne mury, w Ośrodku Kultury
Dużo życzliwości i mnóstwo radości.

Na wycieczki wyjeżdżamy, dużo wiedzy zdobywamy,
Można pozazdrościć tyle wiadomości.
Ale gdy wracamy. „wsio" zapominamy.

Rencina trochę za mała, znacznie większa by się zdała
Bo kusi ławeczka, piwko i wódeczka.
Wesoła wycieczka no i sąsiadeczka.

W Dzień Seniora się bawimy, bo tu wszyscy się lubimy,
Władze zapraszamy, dużo szczęścia mamy
Bo przychodzą w gości z koszem obfitości.

Oby dłużej, oby dalej chodzić drogą w życia chwale.
Tu chcemy się cieszyć w zaświaty nie spieszyć,
ZUS-y z doktorami niech się cieszą nami.


Szkoda, że nie mamy mikrofonu, bo prezeska na drugi dzień straciła głos.
Myślę, że dzięki udziałowi w kolejnych konkursach, przypadnie nam nagroda w postaci mikrofonu.


„Wisienką na torcie” była dla nas niespodzianka
-  przybył zaproszony gość – pan Burmistrz Jurek Kocój. Jak zwykle przyniósł poczęstunek.
Seniorzy czują się w takich sytuacjach bardzo zaszczyceni.
Przy okazji były rozmowy, padały pytania, a pan burmistrz chętnie na nie odpowiadał, informował, co się dzieje w gminie. Radośnie powitaliśmy naszą drogą (kochaną) Anię Słupek, która nie pogardziła naszym zaproszeniem. Zaszczycili nas również Ania i Kuba Hellerowie, robili zdjęcia, przyglądali się rozbawionym i radosnym seniorom. Myślę, że marzą się im w przyszłości takie beztroskie lata w zdrowiu i sile według motta:
„Żeby się żyło,
żeby się wiodło
żeby się chciało
i żeby się mogło.”
Zaznaczam, że na spotkaniu było ponad 50 osób, a obsługa to panie i panowie 60+. Świetnie się spisali.
Pełny szacunek.

Aniela Wielgos